Po 3 godzinach i 15 minutach paralotniarze osiągnęli swój cel. Lądowanie nie obyło się bez drobnej awarii. Drugi pilot zaliczył wywrotkę i zahaczył o konstrukcję stalową jakiegoś hangaru swoją czaszą. nic poważnego się jednak nie stało, połamał śmigiełko, a i tak oboje byli szczęśliwi. Relacja z ich strony http://feniks.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=76&Itemid=70
Po krótkim odpoczynku pakujemy paralotnie i wózki na łajbę i płyniemy drugą stroną wyspy Bornholm do Nexo, tam tankujemy i płyniemy do Kołobrzegu. Chłopaki cały nasz pobyt w Nexo wisieli na telefonach udzielając wywiadów na gorąco bowiem był to pierwszy przelot przez Bałtyk na takim sprzęcie bez międzylądowania.